(W wigilię "walentynek", które akurat wypadną w Popielec.)
Pewien wikary w Ciechocinku
ponoć chciał tylko utrzeć kawę w młynku.
Lecz trafił na kuracjuszkę,
która wetknęła mu w tyłek gruszkę
i odtąd zmysły trzyma w ordynku.
Zacny kanonik z Pasłęka rodem
nie lubił bratać się z byle smrodem.
Gości dobierał bardzo starannie
i prezentował się w ślicznej sutannie,
nie mając nic pod spodem.
Dałeś czadu Arku! Dawno Cię nie widziałam w formie limerykowej a pamiętam że dawniej bywało... Cóż powiedzieć - limeryki, zgodne z klauzulą, zabawne w treści (nawet bardzo) i jakby nie postne, no ale Walentynki! Jesteś niesamowity he he !
OdpowiedzUsuń